poniedziałek, 24 października 2016

Empatia - imię dla dziewczynki?

W ostatnich dniach dużo się narobiło w sprawie... empatii. Państwo Chopik, O'Brien i Konrath z 3 amerykańskich uniwersytetów opublikowali w The Journal of Cross-Cultural Psychology porównawcze wyniki i analizę badań dotyczących empatii. Badaniem zostało objętych ponad 100 tysięcy badanych w 63 krajach świata. 


W światowych mediach zawrzało. Wiele osób się podekscytowało, szczególnie wtedy, kiedy spojrzeli na opracowaną przez naukowców mapę.


Najbardziej empatyczne kraje to: Ekwador, Arabia Saudyjska, Peru, Dania i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Amerykanie rozpaczają, że są dopiero (!!!) na 7-ym miejscu. Masz ci los!

I właściwie wynika z powyższych badań? Sam nie wiem... Od zawsze mam problem z empatią. Nie z moją empatią, bo tę oceniam - jak niemalże każdy z nas - dość wysoko, ale z pojęciem czy też pojmowaniem empatii. Jest kwestia neurologii i neuronów lustrzanych, psychologii i wewnętrznej wrażliwości, socjologii i procesu socjalizacji. Wszystko rozumiem, wszystko ogarniam, ale ciągle nie wiem czym ta empatia tak do końca jest. Mogę sięgnąć do słowników, poczytać o tym, wesprzeć się chociażby na autorytecie wspaniałego prof. Wojciszke. Dla mnie, socjologa, empatia w mniejszym stopniu jest afektywną reakcją na zachowania innych ludzi, a bardziej umiejętnością odczytywania ról społecznych innych ludzi. 

Powyższa mapa, jakkolwiek bardzo interesująca poznawczo, budzi mój... dystans, ponieważ nadal nie wiemy na ile empatia jest tym, co dostajemy w zestawie genów, a na ile jest procesem, którego uczymy się funkcjonując w danym społeczeństwie. Bo to, że te dwa elementy mają wpływ na empatię i jej poziom jest pewne! A powyższa mapa niejako odgórnie zakłada to, że empatia to wynik jedynie społecznych uwarunkowań. Bo genetycznie (w makroskali) Ekwadroczycy od Litwinów, którzy są podobno najmniej empatyczni się nie różnią.

I tu dochodzimy do wątku "końca listy", który rozgrzał polskie umysły. Otóż większość krajów Europy Wschodniej, w tym Polska znajduje się na końcu listy. Tym samym można uznać, że jesteśmy mało empatyczni...  Nawet bardzo mało empatyczni, żeby nie powiedzieć nieempatyczni... Ech...

Jeśli spojrzymy na to "zerojedynkowo" to mamy do czynienia z naukowo dowiedzionym faktem. Ale czy tak właśnie powinniśmy patrzeć na badania w ramach nauk społecznych? Nie. Sami - wspomniani przeze mnie wyżej - badacze zwracają uwagę na to, że wyniki ich badań to temat do głębszej rozmowy i dyskusji, a nie prawda objawiona.

Zatem zanim zaczniemy wieszać psy na nas samych - co uwielbiamy - warto, żebyśmy zaczęli od nas samych, od ciebie, od siebie i od was, i pomyśleli czy empatyczni nie możemy być, nie potrafimy czy po prostu nam się nie chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.