poniedziałek, 20 czerwca 2016

Jacy Polacy?

Właśnie dziś zakończyła się moja roczna przygoda z cyklem "Jacy Polacy?" w Dzień Dobry TVN. 
Zdecydowaliśmy się na zrealizowanie tego cyklu po 10 latach od "Miejskiej dżungli" - cyklu realizowanego w tym samym programie z niezwykle zdolną i pomysłową Anią Klimczewską. Były to bodajże pierwsze pranki w polskich mediach. To, co dziś robią youtuberzy, to dla nas wtórne. Byliśmy prekursorami!
Po 10 latach znów wróciliśmy do tematu i poddawaliśmy Polaków różnorakim próbom, z których Ci wychodzili obronną ręką. Niejednokrotnie byłem wzruszony postępowaniem i pomocą, którą przypadkowi przechodnie ofiarowywali naszym bohaterom.



Jesteśmy wspaniałym społeczeństwem. Tylko za mało wierzymy w siebie.  Zatruwani przez sączące się do naszych uszu nienawistne opowieści smutnych ludzi z różnych opcji politycznych, nie do końca rozumiemy to, co się dzieje. Jednak nie powinniśmy zapominać o tym, że to co było dla nas zawsze ważne, istniało poza polityką i wbrew niej. To nas wyróżniało i wielokrotnie chroniło od tego, żeby do końca nie zwariować. I wierzę, że tak będzie i tym razem.
Do wysłuchania całego podsumowania, zapraszam tutaj, pod ten link:

sobota, 11 czerwca 2016

Dom jaki jest, każdy widzi

Trafiła w moje ręce bardzo... dziwna książka. Czyta się ją dobrze. No, przynajmniej jej pierwszą część. Niemniej całość daje wiele do myślenia. Najważniejsze pytanie, jakie nasuwa się czytelnikowi w trakcie jej lektury to: Czym jest dom? Myślę, że większość z nas odpowiadałaby na to pytanie podobnie - dom kojarzy się nam głównie z budynkiem. Ale nie o taki "dom" autorowi książki Home: How habitat made us human chodzi. 

John S. Allen wybija nas z torów zwyczajowego myślenia dowodząc, że dom, jako stan ducha, to typowo ludzki wynalazek. Wprawdzie inne gatunki są bliskie tworzenia pewnych struktur, które przypominają domy, jednak zazwyczaj są to tymczasowe gniazda, nory, kryjówki, które dają poczucie bezpieczeństwa na chwilę i tworzone są do wypełnienia określonego zadania (wychowanie dzieci czy sen). Natomiast tylko ludzie organizują sobie przestrzeń na dłużej, zagospodarowują ją do pełnienia określonych funkcji i - co najważniejsze - dom noszą "w środku". Niemniej, żeby doszło do tego środka, żebyśmy stali się ludźmi, najpierw musieliśmy budować domy-budynki. Kiedy w nich poczuliśmy się bezpiecznie i pewnie, te zaczęły wpływać na kształtowanie się naszego mózgu i budowania "domów wewnętrznych". 

Źródło: http://www.basicbooks.com/full-details?isbn=9780465038992

John S. Allen wziął sobie na barki straaaaaaszną kobyłę. Dom swoje waży. W swojej analizie skupił się głównie na antropologii fizycznej, a w innych kontekstach troszkę się pogubił.

To, co mocno łączy mnie z autorem powyższej książki, to przekonanie, że domu nie można kupić. Można kupić sześcian, budynek, ściany. Ale ściany, sufit i podłogi nie stanowią o domu. Potrzeba wielu zabiegów opartych na kulturze, tradycji, doświadczeniach własnych i przodków, a także bieżącego życia, żeby sześcian nazwać domem i poczuć się jak w domu. Lecz do wpływa na siebie bardziej: my na dom czy dom na nas? Oto jest pytanie!

środa, 8 czerwca 2016

Charytatywnie

Bardzo lubię pomagać. Robię to, kiedy mogę. I nie oszukuję też siebie zbytnio, bo jako socjolog, zdaję sobie sprawę z tego, że w większości wypadków pomagamy innym, żeby poprawić sobie nastrój. Altruizm jest podłechtaniem naszego ego. Kiedyś napisałem na ten temat artykuł, stwierdzając w nim, że nawet Matka Teresa z Kalkuty pomagała innym po to, żeby poczuć się lepiej sama ze sobą. Posypały się na mnie gromy! A kilka lat później Matka Teresa udzieliła wywiadu, w którym z rozbrajającą szczerością powiedziała, że pomagała ludziom, bo dzięki temu sama czuła się ze sobą lepiej. 
I nie ma nic złego w tym, że pomagamy, i że potem czujemy się lepiej :-)
Ja też mogę pomóc, a dla powiększenia tej pomocy zapraszam również Państwa. Poniżej znajduje się link do aukcji, na której można wylicytować bardzo ważną dla mnie książkę "Pięć godzin z Mariem" Miguela Delibesa. 
O książce pisałem kiedyś na moim blogu o książkach Męskie Czytanki:


Wiele dla mnie znaczy, ale nie wahałem się ani minuty, kiedy poproszono mnie, żebym przekazał ją na aukcję charytatywną, dzięki której można pomóc chorym dzieciom.
Zachęcam wszystkich Państwa do licytacji książki tym filmem:



A na aukcję zapraszam pod tym linkiem:


I dziękuję za całego serca :-)

niedziela, 5 czerwca 2016

Strach ma wielkie oczy

Co rusz słyszę - i to od osób, które uważam za wykształcone i inteligentne, co rzadko idzie w parze - że "jak tak dalej pójdzie, to nasze dzieci będą się modlić do Allaha". Nie bardzo rozumiem, co ma "pójść dalej", ale domyślam się, że chodzi o imigrantów, którzy chcą schronić się w Europie w nadziei na lepsze życie. A że duża część imigrantów to muzułmanie, to wniosek nasuwa się sam. 
Pisałem kilka dni temu o emocjach i problem imigrantów też jest podszyty głównie emocjami, a co za tym idzie głupotą w wypowiedziach na ich temat, niż racjonalnym spojrzeniem na sprawę.
Szansa na to, że "nasze dzieci" będą się modliły do czegokolwiek jest mała. Jak pokazują wyniki szeroko zakrojonych światowych badań na temat religijności mieszkańców Ziemi, za niespełna 40 lat w Europie niewierząca będzie co czwarta osoba (dane z raportu "The Future of Religions" Pew Research Center).
Wracając do muzułmanów i chrześcijan, którzy chcą bronić swoich wartości. Liczba tych drugich znacząco spadnie, szacuje się, że do 2050 roku będzie ich w Europie o blisko 100 milionów mniej. Ale dla uspokojenia emocji tych, którzy już boją się zalewu islamu, pragnę poinformować, że w 2050 roku w całej Europie będzie nie więcej niż 10% muzułmanów, co będzie w liczbach bezwględnych znaczącym wzrostem (dziś to około 6%), ale w skali ogólnej liczby ludności to nadal będzie margines. A na całym świecie muzułmanów będzie więcej niż chrześcijan dopiero na początku kolejnego stulecia. Co obrazuje niniejszy wykres:


"Nasze dzieci", o które tak bardzo martwią się niektórzy, są zatem "bezpieczne". 
Jeśli te dane uspokoiły niektórych, to proponuję skupić się na tym, co ważne. Potencjał i wartość wielu ludzi niezależnie od ich wyznania, a także kraju pochodzenia to główne, na co powinniśmy zwracać uwagę. Wśród imigrantów są ludzie wysocy i niscy, grubi i chudzi, mądrzy i głupi, dobrzy i źli. Tak jak w każdej innej grupie. Zastanówmy się co mają nam do zaoferowania, zamiast w czambuł ich potępiać. Zwróćmy na to uwagę, bo wśród nich są zapewne perły, ale też duża liczba uczciwych ludzi, którzy chcą mieszkać w pokoju i sumiennie pracować na chleb.  


czwartek, 2 czerwca 2016

Emocje

Jestem zdania, że w naszym codziennym życiu jest za dużo emocji. Sam staram się je trzymać na wodzy. Tak byłem uczony i tak jest w mojej rodzinie. Dostaję za to niezmiennie po głowie, ponieważ żyjemy w kulturze, która karmi się emocjami. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że to karmienie doprowadziło do jej otyłości. Napchana emocjami Kultura przewraca się z boku na bok, próbując poradzić sobie z odleżynami nudy i braku zaskoczeń, bo niepohamowanie emocji doprowadziło do tego, że niewiele już nas zaskakuje, a eskalacja emocji sięga zenitu. Do tego ta nasza przywalona kilogramami emocji Kultura siłą rzeczy oddała się pod opiekę siostrze miłosierdzia Głupocie, która z niezwykłą wprawą tak pielęgnuje Kulturę, żeby ta z jednej strony trwała i nie umarła, ale z drugiej strony trwała w emocjonalnej katatonii. Szkoda byłoby bowiem stracić tak dobrze płatną pracę. 
Piszę o tym, ponieważ ze zdziwieniem obserwuję jak emocje Pana Trumpa wygrywają nad opanowaniem Pani Clinton. I wielu jeszcze się dziwi, próbuje zamknąć oczy i nie dowierza, że TO się może wydarzyć NAPRAWDĘ. Może. 
Jestem też świeżo po lekturze książki, nazwanej również w tytule "encyklopedią" opisującą ludzkie emocje.



Autorka książki Tiffany Watt Smith wyróżniła 156 ludzkich emocji. Czyli znacznie więcej niż to, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić. To zgrabny chwyt, ale książka jest fascynująca dla historyków, psychologów, antropologów i socjologów. A także dla wszystkich innych, którzy chcą się dowiedzieć o ludziach trochę więcej niż to, co podają rozemocjonowane (jeśli nie rozhisteryzowane) kanały newsowe. Watt Smith sprawnie poruszając się w historii i znajomości wielu kultur opowiada o tym, co nami rządziło i rządzi. 
Bo chyba mało kto z Was wierzy, że jesteśmy z gruntu racjonalni?