piątek, 29 stycznia 2016

Socjologiczna książka roku

Czytam dużo książek "okołozawodowych". Czytam, zagłębiam się. Czasem się dziwię, czasem dziwię się jeszcze bardziej. Czasem ogarnia mnie duma, a czasem rozpacz.
W związku z tym, że zbliża się koniec pierwszego miesiąca roku 2016, w związku z czym czas na wybór najlepszej socjologicznej książki roku! 
W moim odczuciu bezapelacyjnie wygrywa... 


Już dawno nikt tak wnikliwie nie przyjrzał się polskiemu społeczeństwu. Trochę rozchwiana teoretycznie analiza nie umniejsza niezwykłej spostrzegawczości autorów i sprawia, że stali się - być może wbrew sobie - klasykami gatunku. W błyskotliwy sposób łączą subdyscypliny, zwracając uwagę na ich wielowymiarowość kulturową. Dla przykładu kilka cytatów z książki.
- socjologia podróży i socjologia czasu: "Autokary słyną z tego, że nic się w nich nie dzieje. Wsiadasz i dosłownie zero, można umrzeć z nudów. Godzina trwa 5 godzin i jak jedziesz 3,5 godziny z Gdańska do Bydgoszczy, to ci wychodzi tak naprawdę 18 godzin plus korki, które liczą się potrójnie, czyli w praktyce do Bydgoszczy jedzie się bite 2 dni." (s. 129)
- socjologia turystyki i socjologia mody: "Gdy z turkusowego poloneza wysiadają pierwsze osobniki w błyszczących T-shirtach i białych, skórzanych butach, a ze środka dobiegają dźwięki Bajmu przerywane kwiczeniem świń w bagażniku, to oznacza, że do Sopotu zjechali pierwsi turyści z Radomia i tym samym rozpoczął się sezon turystyczny." (s. 147)
- socjologia edukacji i jakość kształcenia: "Od czasu gdy nie ma egzaminów na studia, wśród braci studenckiej pojawiły się mądre psy oraz delfiny. W związku z tym średni poziom IQ wyraźnie się podniósł, ale dla pewności nadal komunikujemy się za pomocą jednosylabowych komend, bo delfiny mają małe uszy.: (s. 105)
- socjologia zamieszkiwania i socjologia jedzenia: "O ile kloaczny wystrój hotelu Helena w Sieradzu nie różni się specjalnie od Twojego mieszkania, czyli całość jest swobodną mieszanką estetyki późnego Gierka z cygańską fantazją i wobec czego zachowujesz się jak u siebie w domu, o tyle przekraczając próg sopockiego Sheratona, poczujesz się jak placek ziemniaczany na talerzu pełnym krewetek. Często się zdarza, że zdezorientowany mieszkaniec Radomia zaczyna się rozpakowywać już w windzie, myśląc, że to jego pokój, a statystyczny poznaniak wyjada kamyczki z ozdobnych donic, święcie przekonany, że to karma dla psa." (s. 171).


Panowie, gratuluję i życzę wielu dalszych sukcesów!

P.S. Serdecznie pozdrawiam moich przyjaciół z Radomia i Poznania. Wiecie jak Was lubię, prawda?

P.P.S. I nie pozdrawiam ludzi bez poczucia humoru, bo i tak się z Wami nie zadaję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.