Któż z nas nie słyszał o "Czterech porach roku" Vivaldiego? Nie tyle, że słyszeliśmy o tym dziele, ale również słyszeliśmy to dzieło. Większość z nas nie słyszała go w całości czy "na żywo", ale całe pokolenia wyrosły na jego fragmentach, puszczanych w polskim radiu w audycjach porannych. Można zatem domniemywać, że pierwsze takty "Czterech pór roku" są jedną z najbardziej rozpoznawalnych melodii dorosłych Polaków. Mam przynajmniej taką nadzieję...
Piszę o tych koncertach skrzypcowych jako o dziele - wywołując zapewne wydęcie warg u co bardziej wyrafinowanych melomanów, którzy uważają CPR za "historyjkę obrazkową". Dla mnie to jest dzieło, bo jak żadne inne otwiera w moje głowie szufladki zmysłów. Poza tym jest melodią znaną, rozpoznawalną, lubianą, pewną... Aż tu nagle, zjawia się pewien człowiek, który postanawia tę melodię zdekonstruować. Człowiek ten, to bardzo zdolny kompozytor Max Richter. Stawia wyzwanie całemu światu i tworzy nagranie "Recomposed by Max Richter".
W znanej melodii zmienia rytmy, dzieli, zaskakuje, kasuje, łamie, przewraca i przekręca. A wszystko to sprawia, że ta "oklepana" historia nabiera niezwykłej świeżości i fascynuje od nowa. Jest nieprzewidywalna w swojej przewidywalności!
Krytycy są podzieleni. Jedni nazywają Richtera hohsztaplerem, inni geniuszem. A On? On się bawi. I wraz z uznanym i szacownym Deutsche Grammophon wypuszcza singiel! Singiel z CPR.
Co więcej, Richter będzie z tym nowym projektem wkrótce w Polsce. 1 maja. Jak ja zazdroszczę Krakowowi!
Richterowi nie udałaby się ta sztuczka, gdyby nie wsparcie Daniela Hope'a - genialnego skrzypka, świetnego interpretatora Vivaldiego.
Sam Hope mówi, że było to dla Niego nie lada wyzwanie, bo palce przyzwyczajone przez lata do określonych ułożeń, wymagały nieustannej dyscypliny, żeby spełnić wymogi Richtera. Gratulacje dla obu Panów. A Wam wielu życzę wielu miłych chwil z piękną vivaldo-richterowsko-hopowską Wiosną na wiosnę.