poniedziałek, 12 września 2016

Cyfrowa dyskryminacja

Nadrabiając czytelnicze zaległości z lata, sięgnąłem po lipcowy New Scientist - tygodnik, który choć ostatnio momentami dość nierówny, nadal dobrze się czyta.



Znalazłem w nim artykuł, w którym Aviva Rutkin pisze o sprawach dziwniejszych niż szaleńczy pochód Trumpa po władzę nad światem. 
Może odwróćmy historię. Wyobrażacie sobie, że nie możecie umyć rąk w łazience, w której dozownik na mydło, kran i suszarka do rąk działają na fotokomórkę, bo Wasze ręce są pokryte piegami? Jakbyście się czuli, gdyby kamera znanego producenta, zamontowana do systemu gier video nie działała, bo macie blond włosy, ewentualnie blond w nich pasemka? Co byście powiedzieli, gdyby system rezerwacji uporczywie odrzucał Waszą próbę zarezerwowania hotelu czy wypożyczenia samochodu, bo jesteście z Polski? Byłoby Wam głupio? Bylibyście źli? Bylibyście wkurzeni? Mielibyście ochotę zrobić aferę? Kto by się śmiał? Kto by się tym nie przejął? Ręka do góry. No nie widzę. I po raz kolejny wychodzi na to, że mam "szczęście", że jestem biały i przez to uprzywilejowany.
Bo te upiorne sytuacje, o których napisałem powyżej zdarzają się na co dzień ludziom czarnoskórym. To tego koloru nie rozpoznają niektóre dozowniki mydła, kamery i to oni są dyskryminowani, kiedy chcą coś wypożyczyć i zarezerwować. Nagle blokują się rezerwacje, hotele są niedostępne, a wypożyczalnia samochodów pusta. I po raz kolejny zadaję sobie pytanie, którego - wybaczcie - nie rozwinę: WTF?!?! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.