Nie potrafiłem Go docenić. Kiedy osiągał szczyty popularności, ja byłem szczeniakiem. Nie rozumiałem tego co robił, o czym śpiewał, jaką muzykę tworzył. Może na przekór nie chciałem zainteresować się Jego twórczością, bo szaleńczo słuchał Go mój brat. Był fanem. Takim prawdziwym fanem. Miał nawet taką samą fryzurę jak On, zrobioną przez tego samego fryzjera. Nastolatki tak mają. Zawsze.
Zacząłem Go poznawać dopiero wtedy, kiedy stał się producentem, autorytetem dla młodych gwiazd. Był odkrywcą wielkich talentów. Te talenty przemówiły do mnie, a za ich pośrednictwem dotarłem do Jego piosenek. Słuchałem ich, zacząłem słyszeć muzykę i wtajemniczać w teksty. To mało powiedziane. Przecież on pisał poezję. Znakomitą poezję. Nowocześnie. Chwytał rzeczywistość i nie puszczał. Od tego momentu to była też moja muzyka. Niestety, tylko kilka lat. Nagle zmarł. Skończyło się. To była wielka strata, choć Jego muzyka jest ze mną do dziś. Dojrzałem do Niej.
Z zachwytem i drżeniem wziąłem w ręce tę płytę. Muzyka wykonana przez dwie wspaniałe, młode kobiety, które pamiętają Go jeszcze mniej niż ja. A jednak one też zrozumiały. Dostrzegły mistrza. Zinterpretowały. Zrobiły to bardzo mądrze. Bardzo gratuluję i bardzo polecam, tym bardziej, że ostatnie próby naśladownictwa Mistrza, zrealizowane dla publicznej telewizji w większości wykonań były koszmarnie złe. Brakowało w nich intelektu.
Polecam Wam jako szansę, jako nowe rozdanie, jako ukłon dla twórczości Grzegorza Ciechowskiego.
Informacje o dziewczynach i wydawnictwie znajdziecie pod poniższym linkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.