To przedstawienie w Maxim Gorki Theater wysadziło mnie kilka dni temu z wygodnego siedzenia. Podobnie jak wszystkich tych, którzy przyszli na przedstawienie. Nikt z nas nie mógł się czuć komfortowo tego wieczoru, choć na koniec zapanowała zgoda i wspólna refleksja nad tym, co dzieje się na świecie w kontekście uchodźców. Stereotypowe głosy przypadkowych obywateli, idiotyczne głosy polityków, deprecjonujące sądy biurokratów, nienawistne nawoływania hejterów internetowych oraz niesłyszany/niesłuchany głos uchodźców, którzy ruszyli na Europę w poszukiwaniu lepszego bytu.
A my, niedouczeni w historii dziejów ludzkości, zachowujemy się tak, jakbyśmy mieli do czynienia po raz pierwszy z wędrówką ludów. Tymczasem to my wędrowaliśmy, do nas wędrowano, od nas wędrowano. Ruchy ludów to normalna sprawa. Świat się od tego zmieniał, ale nigdy się nie zawalił.
W sztuce padają prawdziwe słowa, wypowiadane przez aktorów teatru Gorkiego, z których większość jest dziećmi uchodźców z Polski, Bośni, Chorwacji, Północnej Afryki, Turcji.
Jedna z bohaterek w swoim monologu mówi o ciągłym, paraliżującym strachu, który towarzyszy ludziom, których nikt nie chce - nigdzie na Ziemi. My, Polacy, też znamy ten strach. Dlatego tym bardziej powinniśmy być na niego wrażliwi.
http://english.gorki.de/programme/in-unserem-namen/
Polecam Wam tę sztukę, graną w Berlinie, jak i dramat napisany przez Jelinek, na którym ta sztuka została oparta, o którym piszę na Męskich Czytankach.
http://meskieczytanki.blogspot.com/2016/03/zmeczenie.html
I bardzo ważne! Spektakl będzie można zobaczyć również w Polsce. Berlińczycy przyjeżdżają z nim do Warszawy do Teatru Powszechnego 4 lipca tego roku.
http://www.powszechny.com/repertuar.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.