sobota, 14 maja 2016

O odwadze...

W tym roku mija 10 lat od kiedy zajmuję się badaniami społecznego odbioru szczepień. Latem 2006 roku zrobiłem pierwsze badania terenowe, rozmawiając o szczepieniach w Małopolsce z lekarzami i pacjentami. Temat wchłonął mnie bardzo, a dziś pracuję nad nim bardziej profesjonalnie, wysnuwając nowe naukowe spostrzeżenia w ramach subdyscypliny, którą nazwałem "wakcynologia społeczna".
Ale to wpis nie o tym. To wpis o Panu Robercie Lewandowskim, który w ramach Drużyny Unicef na stronie organizacji i na swoim profilu fb prosi o wsparcie dla szczepień dzieci w Azji, które umierają, bo nie mają takiego zabezpieczenia, jak my w Europie.



Niezmiennie uważam, że nasze wątpliwości wobec skuteczności szczepień, to rozważania sytych, zdrowych, bogatych społeczeństw. Tymczasem szczepionki ratują życie. To fakt. 
Wpis Pana Lewandowskiego na FB okazał się aktem wielkiej odwagi, bo pod wpisem setki ludzi wypisuje farmazony, obrażając przy tym Pana Roberta. A jeszcze wczoraj Go kochali - "kibice". Ludzie ci, mogą wypisywać antyszczepionkowe brednie głownie dzięki temu, że byli zaszczepieni i są zdrowi. I żyją. Ironia losu? Nie. Jestem szczęśliwy, że mogą to pisać. Że są zdrowi. Że żyją. Dzięki szczepieniom. 
Mówię to z pełnym przekonaniem, bo sam żyję i jestem zdrowy, dzięki szczepieniom na polio. Wiele osób z linii mojej Mamy nie miało takiego szczęścia i zmarli wcześnie lub cierpieli przez całe życie. 
Mądrzy ludzie zrozumieją. Pozostali... no cóż...
A dla jednych i drugich znany film od Kimmela z przesłaniem od amerykańskich lekarzy. Nic dodać, nic ująć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.